poniedziałek, 16 stycznia 2017

Magiczna Mgławica




Labradoryt to kamień, który mnie zauroczył. Potrafi za każdym razem wyglądać inaczej.Zmienia charakter biżuterii, do której został "przypisany" w zależności od kąta pod jakim na niego patrzymy. Do tej pory w swojej kolekcji udało mi się zebrać parę cudnych okazów. Czekam na kolejne. Z każdym z nich trudno mi się rozstać i tym sposobem mam już kolejny wisior z labradorytem w mojej prywatnej kolekcji. Ten przypomina mi barwną, gwiezdną mgławicę refleksyjną- stąd nazwa. 




 Zadbałam o to by jego "koralikowe" ubranko podkreśliło jego urodę. Postawiłam na kolor czarny i stonowany niebieski. Użyłam do wyszywania koralików Toho 11/0 i 15/0. Dodatkowo ozdobiłam całość koralikami Fire Polish Jet AB i Jet oraz Triangle. Wisior dumnie zawisł na łańcuszku z  Black Stone przekładanego szklanymi Fire Polish.




Zauważyłam u siebie ostatnio wielki pociąg do kamieni naturalnych. Szklany kaboszon, nawet ten najpiękniejszy nie wyraża tyle co najprostszy kamyk.
Udało mi się nabyć sporo nowości i mam nadzieję, że będę w stanie was zarazić miłością do tych minerałów.  Jak widać po ilości zdjęć moja miłość jest wielka. 
  W sumie nic ostatnio nie sprawia mi takiej radości jak kamyki, które sobie "upoluję", i którym potem mogę sprawić odpowiednie koralikowe ubranko. Jedynie ciąży na mnie zawsze obawa, żeby nie zgubić po drodze piękna danego okazu. Dlatego staram się nie przesadzać  z dodatkami.





Wbrew pozorom wisior nie jest ciężki ani zbyt duży. Długość "łańcuszka" odpowiednia na dekold. :D


A na koniec postanowiłam wkleić kilka zdjęć mgławic, które pomogą wam dostrzec w moim kamyku podobne piękno.





Na koniec skopiowany opis dbania o kamyk:
Labradoryt należy myć w letniej wodzie a raz na kilka tygodni umieścić w nasłonecznionym miejscu w celu naładowania energią słoneczną. W ten sposób odzyska swój blask i właściwości. Uwaga! Labradoryt jest kruchy i wrażliwy na gwałtowne zmiany temperatury.

sobota, 7 stycznia 2017

Poison Ivy


No to się nam zima rozhulała. :D
Dziś porządnie przymroziło. Ponad -20 stopni. :D
Uwielbiam mrozik bo wtedy powietrze wydaje się czystsze. :D A dodatkowo z nieba sypie dziś... brokatem. Jest przepięknie!
Wczoraj było 7 stopni na minusie to zrobiliśmy dzieciom "kulig" za psem.
Ale nasz haszczak miał radochę. Mordka śmiała mu się od ucha do ucha.
Dzieci nabrały rumieńców i porządnie wytarzały się w śniegu. Wieczorem chłopaki nie zdążyli się dobrze położyć bo zasnęli w mgnieniu oka.



A ja zabrałam się za "upolowane" kamyczki.
Na pierwszy ogień poszedł fuchsyt z rubinem. Kamień przepiękny i niepowtarzalny.
Zaczęłam go "oprawiać" bez planu i pomysłu. I tak mnie rozkręciła ta ciepła zieleń, że powstał iście wiosenny wisior mimo, że za oknem siarczysty mróz.








 Noooo i miałam problem z nazwą. Nie dlatego, że nie było pomysłu. Było ich wręcz za dużo.
W końcu jednomyślnie wybraliśmy -Poison Ivy.
Najbardziej pasuje do tego niesamowitego kamienia, który jest troszkę bajkowy i tajemniczy.

 

W ostatnim poście pisałam o niespodziance dla moich chłopaków jaką miał być ich wyremontowany pokoik. Postanowiłam dokończyć wątek ponieważ mój mąż spisał się na medal. Nie muszę chyba pisać jaka była ich reakcja gdy zobaczyli, że ich kącik przemienił się w pomieszczenie rodem z Gwiezdnych Wojen. A zasypianie przy rozgwieżdżonym "niebie" sprawiła im tyle radości, że jeszcze zanim zamkną oczka mówią nam: "dziękuję".


Troszkę się rozpisałam ale chyba ten mróz sprawia, że mam więcej energii niż zwykle. 
Pozdrawiam!


środa, 4 stycznia 2017

Zimowa zawierucha


Mamy zimę!
Piękną, mroźną. 
U nas w domu remont więc dzieci wylądowały u dziadków. Szkoda mi troszkę tych straconych na śniegu szaleństw. Chociaż mam nadzieję, że dziś już skończymy "pokój niespodziankę" dla naszych Star Wars-owych ;) urwisów. 
Tymczasem prezentuję wam moją osobistą "Zimową Zawieruchę".
Przepiękny ceramiczny kaboszon, który prezentowałam w poprzednim poście doczekał się swojej  skromnej oprawy. Jak zwykle przy tego rodzaju cudownych i wyjątkowych "kamyczkach" zastosowałam minimalną oprawę by nie zgubić tego co najważniejsze. 


Ceramiczny kaboszon oprawiłam koralikami Preciosa z dodatkiem Toho i Fire Polish (te ostatnie upycham ostatnio gdzie się da). 
Starałam się nie przesadzić z formą gdyż "serce" naszyjnika jest tak niesamowite, że w sumie samo też wyglądało by imponująco. 
Wyjątkowy wisior postanowiłam zawiesić na najdroższym sznurku w mojej kolekcji. ;) Nie wiem dlaczego ale kosztował 12 zł za 1 metr. To takie moje małe, nieprzemyślane (zresztą jak zawsze) szaleństwo zakupowe. :) Od ponad roku nie wiedziałam do czego użyć tego zwykłego, niezwykłego sznurka. No i jest! Piękna "Zimowa Zawierucha".







poniedziałek, 2 stycznia 2017

Podsumowanie GRUDNIA


Grudzień zdecydowanie nie był "moim" miesiącem jeśli chodzi o sferę twórczą.
Ciągłe kłopoty ze zdrowiem nie pozwoliły mi funkcjonować tak jakbym sobie życzyła.
Musiałam niejednokrotnie rezygnować z przyjemności tworzenia.
Dlatego bilans może wydawać się nieciekawy patrząc jedynie na liczby.
8 bransoletek zestawy licząc jako 1 sztukę.
4 pary koczyków.
6 naszyjników i jeden ... długopis.
Więc pomijając cyferki. Liczą się własne projekty, które zajmują sporo czasu.
Naszyjnik "Królowa Śniegu". Jestem z tego projektu bardzo dumna mimo, że straciłam przy nim sporo cierpliwości.
I bransoletka z Czech Mates. Na bazie popularnych bransoletek, ale pomijając bazę - kwadracików ułożonych obok siebie - resztę czerpałam z głowy.
To jest to, co mnie najbardziej cieszy.


Grudzień był również odkryciem pewnej pracowni dzięki, której mam te przepiękne kaboszony. Właśnie jeden "się robi".


Z miłych doświadczeń. Dostałam dwie przepiękne paczuszki prosto z fabryki PRECIOSA.
Z dwóch odcieni niebieskich Cornelian Star powstał przepiękny sznur turecki.
Magnesiki z dumą przypięłam do i tak już zapełnionych drzwiczek lodówki. :D
To są takie chwile dla, których koralikomaniaczka żyje. :D
Miałam przyjemność rózwnież testować przedpremierowo mój ulubiony sklep internetowy. Było to bardzo przyjemne doświadczenie, które sprawiło mi wiele radości. Jakby zapytać męża jak się wówczas zachowywałam, zapewne odpowiedziałby, że jak mała dziewczynka w fabryce zabawek.


Na koniec najważniejsze.
Dołączyłam do grona projektantek SZUFLADY.
Do tej pory nieswojo się z tym czuję. Ale mam nadzieję, że szybko mi ta niepewność, w tej nowej dla mnie roli, minie.
Ale już w STYCZNIOWYM WYZWANIU można znaleźć inspirację mojego autorstwa.
Zapraszam do zabawy. :)

Czas rozpocząć intensywnie Styczeń!