poniedziałek, 13 marca 2017

Ofelia


 Mam mały problem z obszywaniem labradorytów.
Kamienie te niesamowicie mi się podobają dlatego zawsze mam obawy, że nie podołam zadaniu i popsuję kamień. Gdy już w końcu się zmobilizuję to pruję, tnę, zmieniam, a efekt końcowy i tak nie daje mi 100% satysfakcji. 
Noooo i ciężka sprawa - szyć czy nie szyć?
Dochodzę do wniosku jednak, że bez sensu jest kupowanie tychże kamieni nie mając w zamiarze tworzenia z nich biżuterii. Leżenie w pudełku nie dodaje im uroku. Tracą jedynie swój niepowtarzalny ogień. 

 Moja "Ofelia" ma niesamowity ogień. Centralnie z przodu. 
Błyszczy się mocno w świetle dnia mieniąc się kolorami niebieskiego i brązu. Przepiękne połączenie. Starałam się bardzo by jej nie popsuć.
Starałam się bardzo wydobyć jej ogień. 



Dlatego doszłam do wniosku, że czym skromniej tym lepiej. Labradoryty chyba w takiej wersji najbardziej do mnie przemawiają. 


Do obszycia wykorzystałam koraliki Toho 11/0 i 15/0 z powłoką Silver Lined.
Do ozdobienia użyłam transparentnych koralików Fire Polish w brązowym odzieniu.
Wisior zawiesiłam na "łańcuszku" z koralików Preciosa 8/0, który ozdobiłam kilkoma koralikami Fire Polish i Toho.



Pokusiłam się ostatnio również o kolczyki wachlarzyki. 
Bardzo mi się podoba ostatnio ten wzór. Szczególnie na moich uszach.
Są lekkie ale mają w sobie coś takiego, że rzucają się w oczy.
No chyba trafią do mojego TOP 10 letnich kolczyków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz